Witajcie!
W dzisiejszym poście omówimy sobie zapalniczkę brytyjskiej firmy True model FireStash.
Pierwszy rzut oka.
Po wyjęciu z pudełka pomyślałem, że nie będę żałował tego zakupu. Zapalniczka wyglądała porządnie, miała O-ringa, co znaczyło, że jest wodoodporna. Dodatkowo była pokryta pociemniającą ją powłoką...
Wytrzymałość.
Myślę, że po kilku miesiącach ciorania jej przy pasku, mogę powiedzieć coś o jej wytrzymałości. Jest to sprzęt nie do zdarcia poza jednym aspektem. Tym aspektem jest wcześniej wymieniona powłoka, Podczas przenoszenia zapalniczki przy kluczach, trochę obijała się o inne metalowe szpargały i owa powłoka poodpryskiwała na obrzeżach.
Wodoodporność.
Oczywiście nie nurkowałem z tą zapalniczką na dno Rowu Marańskiego, ale nie raz zdarzyło mi się ją wrzucić w błoto, czy do jeziora. Po tych doświadczeniach mam spostrzeżenia, że O-ring działa. Po otwarciu kapsuły, bez problemu mogłem rozpalić ogień.
Funkcjonalność.
Jak ogólnie wiadomo, Polska leży w strefie umiarkowanej, co sprawie, że mamy i ciepłe i zimne okresy. Część osób na zimę odpuszcza sobie outdoor, lecz ja do tej grupy nie należę. Próbowałem rozpalić tym sprzętem ognisko, ba próbowałem lekko ogrzać ręce przy jej płomieniu, ale się nie dało. Spowodowane było to tym, że przy przemarzniętych palcach nie bylem w stanie odpalić krzesiwa.
Kolejnym zagadnieniem wartym omówienia jest jej pojemność. Gdy nalewamy benzyny, myślimy, że wystarczy jej nam na długo, a tu figa, bo po kilku użyciach znowu musisz dolewać wachy.
Jest jeszcze jedna wada - knot. Po jego wypaleniu postanowiłem, że wezmę ten z Zippo i wsadzę go do tego malucha. Co się jednak okazało? Knot od Zippo jest zbyt gruby, by wcisnąć go wygodnie do FireStasha.
Podsumowując, zapalniczkę FireStash warto mieć przy kluczach w trudnej sytuacji, pomimo jej kilku wad. Jej cena też nie jest zabójcza, bo kosztuje w granicach 50 zł. Myślę, że jak najbardziej mogę polecić ten produkt.
Na dzisiaj to by było na tyle.
Trzymajcie się!
W dzisiejszym poście omówimy sobie zapalniczkę brytyjskiej firmy True model FireStash.
Pierwszy rzut oka.
Po wyjęciu z pudełka pomyślałem, że nie będę żałował tego zakupu. Zapalniczka wyglądała porządnie, miała O-ringa, co znaczyło, że jest wodoodporna. Dodatkowo była pokryta pociemniającą ją powłoką...
Wytrzymałość.
Myślę, że po kilku miesiącach ciorania jej przy pasku, mogę powiedzieć coś o jej wytrzymałości. Jest to sprzęt nie do zdarcia poza jednym aspektem. Tym aspektem jest wcześniej wymieniona powłoka, Podczas przenoszenia zapalniczki przy kluczach, trochę obijała się o inne metalowe szpargały i owa powłoka poodpryskiwała na obrzeżach.
Wodoodporność.
Oczywiście nie nurkowałem z tą zapalniczką na dno Rowu Marańskiego, ale nie raz zdarzyło mi się ją wrzucić w błoto, czy do jeziora. Po tych doświadczeniach mam spostrzeżenia, że O-ring działa. Po otwarciu kapsuły, bez problemu mogłem rozpalić ogień.
Funkcjonalność.
Jak ogólnie wiadomo, Polska leży w strefie umiarkowanej, co sprawie, że mamy i ciepłe i zimne okresy. Część osób na zimę odpuszcza sobie outdoor, lecz ja do tej grupy nie należę. Próbowałem rozpalić tym sprzętem ognisko, ba próbowałem lekko ogrzać ręce przy jej płomieniu, ale się nie dało. Spowodowane było to tym, że przy przemarzniętych palcach nie bylem w stanie odpalić krzesiwa.
Kolejnym zagadnieniem wartym omówienia jest jej pojemność. Gdy nalewamy benzyny, myślimy, że wystarczy jej nam na długo, a tu figa, bo po kilku użyciach znowu musisz dolewać wachy.
Jest jeszcze jedna wada - knot. Po jego wypaleniu postanowiłem, że wezmę ten z Zippo i wsadzę go do tego malucha. Co się jednak okazało? Knot od Zippo jest zbyt gruby, by wcisnąć go wygodnie do FireStasha.
![]() |
Trzymadełko - GearTie firmy NiteIze |
Podsumowując, zapalniczkę FireStash warto mieć przy kluczach w trudnej sytuacji, pomimo jej kilku wad. Jej cena też nie jest zabójcza, bo kosztuje w granicach 50 zł. Myślę, że jak najbardziej mogę polecić ten produkt.
Na dzisiaj to by było na tyle.
Trzymajcie się!
Komentarze
Prześlij komentarz